Brat świnia, ale dojna
Sylwii myślenie jest takie że bóg jest wszechmogący i każdemu zawsze pomoże, tylko wiadomo nie potrafi pieniędzy. Za to każda głupia wie, że krowa daje mleko, a świnia daje pieniądze.
To niesamowite żeby rodzeństwo tak o sobie mówiło, ale Sylwia tak oceniała właśnie swojego własnego brata jako „świnia”. Zawsze tak o nim zresztą mówiła. Niezależnie od oceny ale musiała „tańczyć jak zagrają” bo jak mówiła jest „zdana na ich łaskę”. To że będzie jeszcze na łasce innych wielokrotnie jej powtarzałem kiedy się wyprowadzała, choć Sylwia wówczas mówiła że ją „poniżam” takimi słowami. Nie wiedziała co się szykuje? Nie dalej niż kilka miesięcy sama poniżyła się swoimi słowami jakie napisała do Marty. Nic nie opisze momentu zdziwienia, jak okazało się, że moje słowa były „prorocze”, aczkolwiek nie sądzę żeby od razu Sylwia połączyła moje słowa gdy się wyprowadzała z sytuacją w jaką się wepchnęła w jej własnym mieszkaniu.

Sylwia mogła chodzić w każdym kościele na kolanach, a jednocześnie gardzić bogiem w rozmowach z Martą. Na kolana padała przecież przed każdym kto wsuwał do buzi banknoty 🙂 Rok po urodzeniu Franka napisze do Marty: „co on o mnie wypisuje, co to za kłamstwa podłe”… Żadne kłamstwa to jednak skoro to Sylwii własne słowa.
Gdzie jest podłość w tym że mężczyzna mówi kobiecie że będzie na łasce innych prosić o pieniądze i pomoc? Nie ma w tym nic złego. Mądry człowiek jeszcze by podziękował za ostrzeżenie, a głupi pomyśli że pewnie dobrą radę żeby po lodzie nie chodzić ktoś dał złośliwie…
Jeśli faktycznie kobieta z własnej decyzji miesiące później kobieta sama przyzna w rozmowie z Martą, że jest na łasce innej „świni”, a wszystko to jest tym przed czym ja sam ją ostrzegałem – to jednak nie poniżenie, a ponura rzeczywistość… Rzeczywistość może i smutna, ale jednak. Jednak jakże prawdziwa.
0 Comments