fbpx instagram

Chciałbym dla swoich dzieci

Polska to taki kraj w którym każdy ciemny „wieśniak” jest mądrzejszy od „miastowego”, podobnie jak każdy górnik dołowy zna „prawdziwe życie” lepiej aniżeli „biurowy gryzipiórek”. Podobnie każdy jeden Polak jest mądrzejszy od drugiego tak w polityce, jak  i medycynie. Uniwersalnie jednak każdy z nas jest tym prawdziwym katolikiem, cebulakiem i dlatego przede wszystkim chciałbym żeby moje dzieci nie żyły w klątwie nienawiści do lepszych lub obcych życiem podszytym strachem i zazdrością.

Chciałbym żeby moje dzieci nie utkwiły w takim myśleniu tym bardziej że w miarę jak postępuje globalizacja tam również i polaryzacja pomiędzy otwartym i zaściankowym społeczeństwem. Część Polaków nie wykonuje żadnej przydatnej pracy, ich pracę łatwo zastąpić. Cześć nie tylko nie ma znajomych za granicą, ale też żadnej wiedzy jak działa świat poza własną wioską. Część nie wie nic o świecie, nie mówi w żadnym języku. Im bardziej boimy się „prawdziwego świata” tym chętniej innym mówimy o „prawdziwym życiu”.

Chciałbym żeby moje dzieci odnalazły się w świecie zdominowanym prze Chiny, sztuczną inteligencję i nanotechnologię, wykonywały pracę która polega na dostarczaniu wartości i innowacji w zawodzie który nie tylko będzie tym który sami wybiorą ale może i takim który nie istnieje dzisiaj. Chciałbym aby nie tylko podróżowali ale mieli okazję zrozumieć i poznać życie w różnych krajach i kulturach w drodze integracji z innymi narodowościami. Mogliby znaleźć partnerów z innych kultur, a nawet innych kontynentów…

Mam również nadzieję że moje dzieci nie będą musiały pracować ciężko. Ja sam od bardzo wielu lat nie wstawałem do pracy ani razu na siódmą. Jeśli pracowałem to zbierałem się na dziesiątą, a kończyłem kiedy uznałem że jestem zmęczony. Nikt raczej nie mówi mi co mam konkretnie robić, a pracę najczęściej wymyślić muszę sobie samodzielnie. Nawet jeśli nie pracuję w ogóle, to efekty mojej pracy częściowo pracują na mnie. Choć przez dwadzieścia lat słucham jak bardzo nieznośna jest ta sytuacja i jak bardzo tą wolność kiedyś będzie trzeba oddać, to dzisiaj staram się aby moje dzieci przynajmniej miały zapewnione wszystko, a nawet więcej niż moi rodzice mi zapewnili.

Dwadzieścia lat później mówię, że jeśli tyle lat już słucham „kiedyś ktoś Ciebie dorwie bo przecież nie możesz w życiu być wolnym człowiekiem skoro nam to nie przysługuje” to może kiedyś tak się stanie. Patrząc z punktu widzenia niemal czterdziestki na koncie to już będzie bez znaczenia, bo tamtych czterdziestu lat zazdrości nikt nikomu nie odda, a mi nigdy nie zabierze. Każdego dnia mówię: tamtych czterdziestu lat, oraz dnia dzisiejszego… Niezależnie od samej pracy, mam nadzieję że przyszłość moich dzieci będzie wartościową dla nich i dla innych ludzi. Niezależnie od tego że ich całe współistnienie ze światem będzie wyrazem pewnej osobistej wolności istnienia.