fbpx instagram

Deja Vu

Największe deja vu powtarzające się na wielu wielu etapach życia, to ludzie którzy po latach wracają mówiąc że zrozumieli.

Kiedy byłem młodszy myślałem że gdzieś tam jest to raczej wyrazem mojej zemsty, niż ich braku rozumu, że po latach ludzie przychodzą do mnie mówiąc że rozumieją jak wielki błąd popełnili. Czasami nie potrafili nawet wprost przyznać się że gdzieś tam kiedyś zachowali się podle, ale przynajmniej wiedziałem że przyszli do mnie żeby zmienić swoją sytuację – tak jakby to z mojej decyzji znaleźli się w nieznośnej sytuacji. Takie sytuacje przez wiele lat dotyczyły raczej życia zawodowego: pracodawcy którzy walczyli o mój powrót do pracy, klienci którzy walczyli o dostęp do swoich usług.

Już wtedy, przynajmniej w życiu zawodowym, widziałem pewne schematy, kiedy widziałem naganne zachowania potrafiłem ostrzec jednych lub drugich przed ich konsekwencjami w długim okresie. Jednak wiele rzeczy które wydarzyły się nie w życiu zawodowym, ale w moim życiu prywatnym zupełnie spontanicznie upewniają mnie w tym że w takich sytuacjach nie miałem żadnej kontroli nad biegiem wypadków, ani tym bardziej nad postępowaniem mającym na celu komuś coś udowodnić, czy to w drodze zabawy, czy w drodze zemsty. Wszystkie powroty to po prostu wyraz dojrzewania ludzi do sytuacji, które ja przewidziałem wcześniej, a do których niektórzy nie dojrzali wtedy kiedy jeszcze mieli na daną sytuację jakiś wpływ.

Magda, która po latach w łzach będzie pytać „po co był Ci ten rozwód” tak naprawdę do rodziny dojrzała znacznie później aniżeli do ślubu czy rodziny w ogóle. Choć sama zarzucając mi że „nie potrafiłeś o mnie walczyć” przyznała jednocześnie już wówczas że „teraz jest dla nas za późno”. Magda ewidentnie zrozumiała że wśród wszystkich opcji i możliwości jakie przyniesie przyszłość w życiu miała jedną szansę na rodzinę: mama, tata, dziecko – których ktoś bezgranicznie kocha i akceptuje.

Sylwia podobnie, aczkolwiek ona sama uczestniczyła jedynie w walce i na skutek różnych tragedii swojego własnego dzieciństwa nie znała ani pojęcia rodziny, ani takiej miłości, więc nie potrafiłaby by porównać, ani zatem zrozumieć na czym polega taka prawdziwa rodzina czy taka prawdziwa miłość w ogóle. Zrozumieć mogły ją natomiast najbliższe koleżanki – nawet sama bratowa Sylwii które po roku pisały do mnie w jej imieniu, próbowały zmotywować mnie mówiąc „gdybyś ją kochał to byś zrobił wszystko żeby być z nią”.

Oczywiście lata, nawet rok później tak nie jest. W życiu zawodowym jeden dzień, a w życiu prywatnym nawet rok później ja już jestem w zupełnie innym życiu. W każdym życiu żyjąc coraz bardziej intensywnie, w którym nawet nie mam czasu oglądać się na przeszłość, co najwyżej uczestniczyć w nim w ten sposób że raz na tydzień napisać jakiś zamykający artykuł.