fbpx instagram

Dlaczego jestem nerwowy

Nikt w żadnym związku nie chce czuć się wykorzystywany. Ja nigdy nie miałem przeszkód żeby być tym, który wszystko organizuje, za wszystko płaci, a przede wszystkim za wszystko odpowiada. Są jednak gdzieś granice tak fizyczne jak i psychiczne, których po prostu samodzielnie nie pokonam i potrzebuję wsparcia i pomocy, jak każdy zapewne.

W związku muszę mieć jakąś pomoc od kogoś, w jakimś stopniu proporcjonalną w zakresie finansów, emocji i włożonej pracy tak, żeby nie czuć się wykorzystywany. Czasami chodziło o taką drobną pomoc, w drobnych sprawach. Najczęściej o pomoc w rzeczach gdzie po prostu się nie rozdwoję, a gdzie nie potrzeba chodzić, używać siły, tylko na przykład gdzieś zadzwonić kiedy mam dzień spotkań.

Jestem nerwowy kiedy czuję się wykorzystywany lub ignorowany. Nie ma leku ani sytuacji która uzdrowi nerwowość, bo w każdej innej sytuacji jestem bardzo spokojny. Kiedy jednak czuję że ważne sprawy są ignorowane, nie mogę dotrzeć z przekazem do drugiej osoby, albo czuję się wykorzystywany nie dostając nawet takiej drobnej pomocy w ważnych sprawach, to jest już naprawdę słabo i robię się nerwowy.

W końcu szukałem pomocy tylko w tych sprawach, w któych to ja za coś odpowiadam i ja za coś płacę lub zapewniam czy organizuję, a korzystamy wspólnie. Nigdy nie prosiłem o pomoc w sprawach które dotyczą wyłącznie mnie, lub ja jedynie czy chociażby głównie miałbym z nich korzystać. Jeśli jednak ktoś nie dokłada, a jednak korzysta z efektów mojej pracy, to praktycznie cała moja praca staje się dobrem wspólnym.

Jedyny czas i jedyne sytuacje kiedy kłóciłem się tak z mamą Staśka, jak i z mamą Franka to czas kiedy natłok spraw i obowiązków mnie przerastał, a czułem że część zadaniowa, finansowa, a także odpowiedzialność ustawiona była jednostronnie. Mój ton zmieniał się kiedy moje prośby o pomoc były ignorowane, lub sporadycznie kiedy wracały do mnie z powrotem jeszcze z większą ilością pracy do zrobienia przeze mnie. Zawsze wtedy szukałem pomocy, a kiedy wiedziałem iż jest możliwe aby mi ją udzielić, a jednak mi jej odmawiano lub po prostu jej nie dostawałem – wpadałem w pewną panikę objawiającą się złością.

Nie chodzi o to że „ja czegoś chcę” i „tego nie dostaję”, ale o takie rzeczy które są wymagane, które trzeba zrobić, a których mogę po prostu w danej chwili nie udźwignąć i wiem że dla drugiej osoby są nadal możliwe. Nigdy nie oczekiwałem pieniędzy, a jedynie poświęcenia: czasu nauki, czasu na wykonanie, zwykle prosząc zresztą o najprostsze sprawy: wykonanie telefonu, dopilnowanie terminu, opracowanie dokumentu. Rzeczy które wymagają nauczenia, sprawdzenia, wysłania lub odebrania. Nawet jeśli sam nie wiedziałem dokładnie co, i jak, to jednak zawsze mogłem powiedzieć co sam wiem w danym temacie i liczyć na dobre chęci.

Nie zawsze potrafiłem dawać instrukcje i mieć w ogóle czas żeby nadzorować pomoc jaką mi się udziela, poprawiać i tłumaczyć w każdym szczególe. Sam jednak wiele rzeczy uczę się w trakcie realizacji, i często nie znajdowałem czasu na to żeby ocenić czy sprawdzić, zwłaszcza jeśli sam nie wiedziałem dokładnie jak dana sprawa może być załatwiona. Nie mówię, że otrzymywałem pomoc jedynie tam gdzie musiałem o nią prosić, bo zajmowanie się domem czy dzieckiem potrafi być już samo w sobie pracą na cały etat. Nawet jeśli ja nie proszę żeby ta praca była wykonywana, to potrafiłem docenić że ktoś jednak jakoś jest zaangażowany, jeśli nawet nie odpowiedzialnością i finansami, ale jednak.

Nie chodzi jednak o to że to moje sprawy są ważniejsze od spraw mojej partnerki, bo nie wymagam od nikogo aby poświęcał swoje obowiązki i rzucał się mi do pomocy z moimi sprawami. Wszystkie sprawy, w których potrzebowałem pomocy dotyczyły bowiem wspólnych interesów i nie wymagały od partnerki poświęcania czasu którego się nie ma, lub pieniędzy których się nie posiada. Koniec końców waszymi matkami są osoby inteligentne, dla któych braki w wiedzy wymagają jedynie czasu na ich uzupełnienie. Jeśli sam nie posiadałem tej wiedzy to zawsze na pewno najpierw tłumaczyłem spokojnie i spokojnie argumentowałem dlaczego to, co ja uważam za ważne jest ważne dla nas obojga.

Panika i nerwy były zawsze później, a nigdy wcześniej.