fbpx instagram

Dlaczego nie widziałem Franka dwa lata

Nie widziałem Franka dwa lata ponieważ jego własna matka wpadła na plan jak jemu te kontakty odebrać – oskarżając mnie o to, że podczas wizyty u syna wszedłem jej do mieszkania, zainstalowałem się w jej sieci komputerowej, włamałem do komputera, następnie zainstalowałem oprogramowanie, które w jakiś sposób rzuciło system zabezpieczeń jej Facebooka na kolana – po to żeby wykraść jej rozmowy z koleżankami.

Sąd rejonowy w Gryfinie uznał że brak mimo braku jakichkolwiek dowodów taki musiał być scenariusz wejścia w posiadanie korespondencji Sylwii z jej koleżankami zaraz po naszym rozstaniu – uznając mnie winnym i skazując na jakiś czas w więzieniu. Tymczasem do postępowania apelacyjnego przystąpili biegli z zakresu cyber-bezpieczeństwa Uniwersytetu Białostockiego, a także biegli sądowi z zakresu informatyki Uniwersytetu Opolskiego, którzy wraz z ekspertami katedry prawa przygotowali miażdżącą opinię takiego wyroku. Biegli wskazali że do wydania takiej logiki i takiego wyroku, wskazując że nie było żadnych dowodów, złamano wszelkie reguły dochodzenia, a także podstawowe zasady prawa. Gdyby sąd zorientował się wcześniej że uczestniczy w imprezie cyrkowej zorganizowanej przez matkę Franciszka, Franek odzyskałby prawo do widzeń z ojcem wcześniej.

Tak skoncentrowana opinia biegłych, naukowców i ekspertów akademickich najwyraźniej wzbudziła zaciekawienie jednak dopiero Sądu Okręgowego w Szczecinie, który postanowił powołać własnych biegłych, a po uzyskaniu analogicznej opinii miażdżącej brak inicjatywy dowodowej Sądu Rejonowego w Gryfinie – prawomocnie uniewinnił mnie od zarzutu włamania. Sąd Okręgowy w Szczecinie wskazał iż powodem niesłusznego wyroku skazującego był kompletny brak wiedzy w zakresie działania systemów informatycznych, który Sąd w Gryfinie uznał jako nieudowodniony w żadnym zakresie, choć prawdopodobny. Faktycznie jak wskazali biegli w najśmielszych scenariuszach wskazany przez Sąd w Gryfinie nie był nawet w ogóle technicznie możliwy… Mówiąc wprost: wyrok sądu w Gryfinie był tyle warty co wyrok skazujący kogoś za latanie na świni ponad słońcem.

Sąd podał również znacznie prostsze wyjaśnienie tego w jaki sposób udało się przechwycić całą korespondencję Sylwii przez okres jednego roku, wskazując na materiał dowodowy, który Sąd w Gryfinie świadomie wybrał pominąć w tworzeniu wyimaginowanych scenariuszy, które technicznie nie miały nawet jak się zdarzyć – pomijając już nawet kompletny brak dowodów czy poszlak wskazujących że do czegoś takiego doszło. Korespondencji, którą udało się przechwycić legalnie, a wedle której Sylwia codziennie pokazywała kompletny brak zainteresowania i podstawowej empatii wobec własnego dziecka, skupiając się tylko na zagarnianiu rzeczy i pieniędzy dla siebie, a także planowania zemsty za sytuację, która wynikała z jej własnej nieprzymuszonej (i trochę nieprzemyślanej) decyzji. Sposobu uzyskania korespondencji, którego nie planowałem, a jak wyjaśniłem w sądzie – który to jest całkowicie zgodny z materiałem dowodowym, obowiązującym prawem.

Ilość nagromadzonych w ten sposób materiałów jest ogromna i na pewno wystarczy na lata publikacji, które możemy rozwijać przez dekady – przestrzegając wszystkie inne matki, które w złości napędzanej przez żal nad sobą za zmarnowane życie – obiecały sobie lepsze życie, tylko po to żeby zgotować sobie znacznie gorszy los i absolutne piekło dla swoich dzieci. Korespondencji którą będziemy długo publikować, o ile starczy mi zainteresowania tym tematem. Ostatecznie ludzie powinni znać prawdę. Franek nie wie nic o tej sprawie, choć będzie długo zastanawiał się nad przyczynami dla których jego życie wygląda znacznie inaczej niż życie jego braci. Sylwia nigdy nie widziała problemu z tym że wybrała nie mieć własnego ojca, ani prawdziwej rodziny. Gdyby zatem nie działalność tej redakcji to Franek pewnie nie miałby nawet szans dowiedzieć się o tej historii wcale, ani o tym w jaki sposób on został ojca pozbawiony.

Formalnie kosztami głupkowatego postępowania obciążono skarb państwa. Ja otrzymałem pieniądze za wszystkie koszty, ale prawdziwym pokrzywdzonym jest w tej sytuacji małe dziecko, które na dwa lata pozbawione zostało ojca.