fbpx instagram

Egoizm matek

Kiedy Staś miał pięć lat mama w końcu zrozumiała rolę ojca w jego wychowaniu, albo właściwie zorientowała się jak daleko odjechała zostawiając rodzinę za sobą wraz z potrzebami dziecka gdzieś daleko w tyle.

Jeszcze w maju Magda zarzuciła mi w końcu że Staś „nie dostaje tego co najbardziej potrzebuje” czyli czasu. „Czasu pod np tytułem zwykła gra w piłkę. Tata zawsze na telefonie tylko gada”. To prawda ale nie tylko Staś jest w naszej rodzinie, a to mama jest daleko od rodziny, a nie tata, bo to nie tata od niej odchodził.

Magda jednak nawet wiele lat po rozstaniu nie potrafiła ustawić odpowiednich priorytetów, oprócz stawiania własnych na przedzie. Kiedy Sylwia i Magda się wyprowadzała to liczyła się tylko ona i jej egoizm, a nie dobro (wszystkich) dzieci. Dzisiaj w rodzinie dzięki tym decyzjom są jednak również pozytywne skutki w postaci: Stasia, Franka, Miłosza. Matka każdego jednak myśli tylko o sobie, ewentualnie w drugiej kolejności jeszcze o swoim dziecku. Z negatywów pozostał ten sam egoizm po tylu latach.

Magda nie odnalazła się w ogóle w rzeczywistości, w której Staś ma brata, że brat ma tatę, że tata ma Franka, a Franek ma brata, itd. Podobnie Sylwia myśli tylko o Franku, a zapomina o Magdzie, Pauli, Stasiu i Miłoszu – forsując jedynie swoje potrzeby, a nie potrzeby dzieci. Chorobliwy egoizm matek, który zapoczątkował każdą z tych pozytywnych zmian w moim życiu w ogóle nie potrafi brać pod uwagę innych dzieci, które oczywiście że musiały się pojawić w rodzinie, jeśli każdy w rodzinie, w tym i tata ma być szczęśliwy.

Przecież każde z dzieci ma mamę i każde z dzieci ma brata, a relacje matek z dziećmi, i dzieci między sobą tworzą całą naszą rodzinę.