fbpx instagram

Jak ja to dziecku wyjaśnię

Zabawne że ledwie kilka lat po artykule, Sylwia zeznała przed sądem w sprawie o alimenty iż w końcu zrozumiała lub przynajmniej zdała sobie sprawę, że nie będzie w stanie wyjaśnić dziecku czemu jego bracia jeżdżą na wakacje w lecie i zimie (a także wiosną i jesienią), podczas gdy Franek nie może.

Wakacje to nie najważniejsza rzecz w życiu dziecka, które potrzebuje przede wszystkim czuć obecność rodziców, a nie piasek i morze. Temu przedstawieniu jednak przyglądałem się zarówno ze smutkiem, jak i poczuciem przykrej satysfakcji typu: „a nie mówiłem”. Te zeznania to wprost nawiązanie do przepowiedni wyrażonej w artykule „Jak ja to dziecku wytłumaczę” sprzed paru lat, gdzie nawet tytuł artykułu sprzed lat pokrywa się z dosłownym cytatem z zeznań Sylwii.

Odpowiedź na pytanie, które w swojej istocie pozostaje niezmiennie bezczelne, aczkolwiek z każdym rokiem bardziej aktualne jest taka: „nie wytłumaczysz”. Biorąc pod uwagę że Sylwia nie potrafi przyznać się do błędów przed sama sobą, musi takie pytanie pozostawiać bez odpowiedzi. Inne słuszne wytłumaczenie podpowiedzieć mogą jedynie matki pozostałych braci. Odpowiedź na to pytanie wówczas byłaby taka: „wyjaśnij dziecku że kłamałaś, oszukiwałaś i w ten sposób postanowiłaś zadecydować dla jego krzywdy i ratowania swojego wizerunku, aby skonfliktować się z rodziną w taki sposób, aby Franka nikt nie brał w rodzinie pod uwagę”.

Najgorsze bowiem co mogło Franka spotkać to złośliwość tych, do których Sylwia mogła się w ten sposób zwróćić, z bratową na pierwszym miejscu, i sądem który ma Franka totalnie gdzieś. Na żadnym z nich nie robi absolutnie żadnego wrażenia co mają inni bracia, a co ma Franek, a już na pewno nie czy Franek jeździ po świecie, czy gnije na wiosce. Niezależnie od tego że można prowadzić również radosne życie w wiosce blokowisk, Sylwia doskonale wie że sprawy Franka rozstrzygają osoby najmniej zainteresowane jego interesem, podczas gdy sprawy pozostałych braci rozstrzygają rodzice. Jedyną osobą której Sylwia może za to dziękować i którą musi przed Frankiem wytłumaczyć – jest ona sama, bo tylko ona stawiała podpisy pod takim finałem.

Z tego samego powodu żaden wniosek o wyrównanie żadnego poziomu życiowego nie będzie miał zastosowania, bo życie braci to praca ich matek i ojca, podczas gdy Sylwia z Frankiem z własnego podpisu i na własne żądanie została sama. Sama również będzie najpewniej do końca, bo skoro ja nie potrafię wyobrazić sobie w jaki sposób miałaby naprawić całkowicie tą sytuację, to Sylwia również się tego nie dowie. Niestety nie może liczyć w tej kwestii na żadną pomoc żadnej bratowej, żadnego wujka, ani żadnej cioci. Nikt z nich nie kiwnie nawet palcem żeby jej w tej kwestii pomóc, bo każdy ma swoje problemy, a także swoją agendę do ugrania na krzywdzie Sylwii i Franka.

Wybierając uzależnienie od innych Sylwia ostatecznie sama przyznała że w jej życiu o niczym już przecież sama nie zadecyduje, a może jedynie „tańczyć jak jej (brat i bratowa) zagrają”. Ci z kolei, reprezentując katolickie podejście, nie znają litości nad nią ani nad Frankiem, nie odpuszczą i nie pozwolą Sylwii „ani kroku wstecz”. Tradycja katolicka mówi bowiem że nawet jeśli leje się krew i dzieje się krzywda, to bezlitosny opór i siła okazana wobec „zbłądzonej owieczki” (a także niczego nie świadomego dziecka) to sposób na zbawienie, czego najlepszym dowodem jest to, o czym Sylwia sama pisała do swoich koleżanek opisując jak Agnieszka bezwzględnie wobec niej postępuje.

W tym wszystkim wystarczy pozbierać wcześniejsze wpisy w jeden aby przekonać się że nie dzieje się nic niespodziewanego. Jedynie smutne może w tym wszystkim jest że tragedia, na którą Sylwia skarży się przed sądem dzisiaj, już dawno została przewidziana jako pewnego rodzaju przestroga. Sylwia najwidoczniej nie odczytała tego jako znaku, który miał ją przestrzec przed wejściem na tą przyszłość, albo po prostu wybrała że jeśli zderzać się ze ścianą to przynajmniej warto zderzyć w tak spektakularny sposób.

Nikt nie chce mieć racji w ten sposób, bo to przecież nie o głupotę matki chodzi, która szczerze wini innych, choć nie widzi tego że sama na siebie ściąga te nieszczęścia i robi to nieustannie, mimo jakże pisemnych ostrzeżeń (chociażby tutaj). W tym wszystkim chodzi, a przynajmniej powinno chodzić o dziecko, które sobie tego nie wybrało. W świecie dorosłych rządzą ludzie, którzy nie liczą się z nim, a jedynie załatwiają swoje interesy. W tych interesach są jednakże znacznie bardziej bezwzględni i cyniczni, również wobec dzieci.

Aktualizacja 2023-04-06: Sąd Rejonowy w Gryfinie odrzucił wniosek Sylwii o wyrównanie Frankowi poziomu życiowego względem jego pozostałych braci poprzez podniesienie świadczeń alimentacyjnych.