fbpx instagram

Jak nazywają się moi bracia

Żal Sylwii do świata o swoje własne wyboru od urodzenia przenosił się na mojego syna, ponieważ nie miała nikogo na kim mogła odreagować scenariusz rozpaczy, o którym pisała swoim koleżankom, a jaki to zgotowała sobie sama. To w końcu z jej wyboru Franek nie tylko nie wie jak żyje tata, ani gdzie i jak mieszka, ale nie ma pojęcia o szansach i życiu, a nawet imionach swoich braci.

Akta postępowania o zmianę alimentów dla dzieci odkrywają straszną prawdę, nad którą nawet sama Sylwia mówiła ze łzami w oczach i drżącym głosem. Okazuje się że z wcześniejszych decyzji sądu dotyczących jego miejsca zamieszkania Franek nie tylko nie ma obecnie dostępu do zajęć edukacyjnych lub sportowych poza niektórymi weekendami, ale z powodu wcześniejszych decyzji sądu: zamknięty jest pod przymusem w żłobku i w przedszkolu. Następnie nie wraca ani do mamy, ani do taty, ale do późnych godzin wieczornych spędza z wujkiem i ciocią, którzy niespecjalnie zainteresowani są jego rozwojem, nie zabierają go nigdzie poza sporadycznymi wyjściami na basen. Co gorsza okazuje że Franek nie ma w ogóle kontaktów z dziadkami, nie bywa na ich urodzinach, nie jest zapraszany na wyjazdy zagraniczne. Jak zeznała Sylwia, nigdy nigdzie dziadkowie go nie zabrali, nawet do zoo, co było już Frankowi wręcz obiecane.

Franek nie wie nawet jak mają na imię jego bracia, dlatego że Sylwia ani nie wie jak wytłumaczyć siebie przed dzieckiem, ani nie uznaje rodziny, która jej również nie akceptuje. Tyle tylko że Sylwia Frankowi braci nie wybierze, ani nie zrobi (o czym pisała: jak ja to dziecku wytłumaczę).

Tymczasem Franek ma swoich własnych braci, których mieć będzie niezależnie od tego czy Sylwia w końcu pogodzi się lub się nie pogodzi z rzeczywistością jaką sama dla siebie wytworzyła. Franek na szczęście podejmuje coraz więcej wyborów samodzielnie i nic, wliczając próby zrobienia z ojca złego człowieka, ani zakłamania rzeczywistości rodzinnej dziecka – ostatecznie się nie powiodły i szans na powodzenie nie mają.

Franek będzie coraz starszy i coraz bardziej rozgarnięty. W końcu będzie sam potrafił czytać, a na końcu podejmować własne wybory według własnego uznania. Ostatecznie będzie mógł się samodzielnie zrozumieć, że zepchnięcie go przez matkę na boczny tor rodziny to wybór jego własnej matki. Nawet jeśli ona sama stała na bocznym torze swojej własnej rodziny przez całe życie, Franek nie przyjmie narzucenia tego stylu jemu samemu.

Pewnego dnia Franek również zda sobie sprawę, że ustawodawca zapewnił dzieciom szczególną ochronę przyznając prawo rodzeństwa do wychowywania się razem. Z pewnością Franek będzie miał wiele pytań do systemu, który mimo że tak został zaprojektowany – w praktyce odebrał jemu prawo do wychowywania się z braćmi, uczenia się od nich i z nimi życia, a także uczestniczenia w życiu ojca czy braci w ogóle. To będą trudne pytania, na które odpowiedzi znajdą się stanowisku rodziców i sędziów powołanych do obrony tych praw – wyrażonych chociażby w aktach sądowych.

Przyjdzie czas w którym Franek będzie wyciągał własne wnioski i z tą sytuacją będzie pewnie chodził na terapie przez całe życie. Ja to powtarzam, że ja mam więcej doświadczenia w tym zakresie, bo mam więcej rodzeństwa i wiem jako fakt że nie ma nic gorszego co jeden człowiek może wyrządzić drugiemu aniżeli to, kiedy rodzice jedno dziecko preferują nad innym, albo inaczej traktują, albo pokazują innemu że nie jest warte czegoś, czego warte jest drugie. W tej sytuacji oczywiście to nie rodzice, ale sama matka odebrała dziecku większość wszystkiego, za co będzie miał żal przez całe życie, ale nie wszystko żeby nie miał szans porównywać się do swoich braci.