fbpx instagram

Mieć ciastko i zjeść ciastko

Nigdy nie obraziłem matki Franka tak jak w dniu kiedy jej powiedziałem że zmieniam pracę oraz że jestem bardzo chory. To był jedyny raz kiedy przeze mnie wpadła w rozpacz właśnie z powodu tej rozmowy, która była naszą pierwszą rozmową od narodzin. Tego dnia jednak w końcu ogarnęła łzy żalu po pieniądzach, i kategorycznie zabroniła mi się widywać z Frankiem.

„Kiedy Ciebie poznałam zajmowałeś się wielkimi projektami, zarabiałeś wielkie pieniądze, a teraz”? – pytała przez łzy. Powiedziała mi, że nie rozstanie, ale te zmiany właśnie to „największe oszustwo”, bo gdyby wiedziała że tak mi się pozmienia stan zdrowia i pracy „to nigdy nie zdecydowałaby się na dziecko”.

Tylko mama Franka nigdy nie zapytała się siebie czy warto teraz nad tym tak mocno płakać, a nie lepiej było płakać nad własną głupotą kiedy zapomniała myśleć o tym jak sobie poradzi bez tych wszystkich rzekomo „wielkich pieniędzy przed rozstaniem”. Rozstaniem które podpowiedział jej własny mózg oszukując ją w ten sposób, o którym opowiadała.

Jeśli chodzi rzeczywiście o słowa zmieniające życie, to jak można przez ciężkie słowa skazywać siebie i dziecko na ciężkie życie? jak można zabrudzony banknot wymienić na pękniętą monetę? To jest kompletnie bez sensu. To jest po prostu zwykła głupota.

To jest wielkie oszustwo, podobnie jak dać się nabrać na rozmowie rekrutacyjnej pracodawcy, który obiecywał dobry komfort życia i stabilność zatrudnienia, a następnie się zwolnić samemu z tej pracy z powodu stresu, nie mając żadnej lepszej oferty już w garści i narzekać że zostało się bez pracy, komfortu i stabilności. To jest głupota, a nie oszustwo.

Każdy chciałby mieć ciastko i zjeść ciastko: mieć mężczyznę który zarabia wielkie pieniądze, ale nie ma stresującej pracy. Niestety wsparcie finansowe, moralne i czasowe zapewniają ci mężczyźni, którzy mają elastyczną i dobrze płatną pracę.

Niestety w większości przypadków również i wymagającą, a zatem stresującą. Jeżeli nie zamierzasz lub nie musisz tego dźwigać takiego mężczyzny i części jego ciężaru to niestety na plecach nosisz sama innego mężczyznę w całości i to wraz z całym wózkiem pieluch.

Tego dnia nie powiedziałem niczego przykrego, nie podnosiłem ani razu głosu, ani też nie sprowokowałem w ogóle całej tej dyskusji o tym jak bardzo zmieniło się moje życie odkąd matka Franka odeszła. Zmieniło się ogromnie, pod pewnymi względami wręcz diametralnie.

Starałem się przekonać że to nic złego, a zmiany w moim życiu są po prostu efektem pracy i stresu. Nie będę żalił się na słowa które usłyszałem, ale szkoda tylko że w odwecie kosztem Franka można próbować zabraniać cieszenia się ojcu tego z tego czasu jaki on chciałby spędzać z dzieckiem.