Myśleć o sobie
Odchodzac tak mama Franka, jak i mama Staska powtarzaly ze wcale nie dobro dziecka, ani nawet dobro rodziny sa najwazniejsze, ponieważ „ja teraz musze myslec przede wszystkim o sobie”.
Wielokrotnie tłumaczyłem mamie Franka że mama Stasia odeszła właśnie z powodu „teraz muszę myśleć o sobie”. Ewidentnie argument, choć dziwny, stał się na tyle przekonujący iż gdy odchodziła mama Franka to ta odpowiedz konczyla kazdą rozmowę. „Ja teraz musze myslec przede wszystkim o sobie” stala się uniwersalna konkluzja wszystkich naszych rozmow i pewnie nadal w jakimś sensie jest sposobem rozwiązywania konfliktów w naszej rodzinie, tak w rozmowach z Magdą, jak i Sylwią. Skoro macierzynstwo rzekomo uzasadnia „musze myslec o sobie” to i bycie ojcem ja również musi oznaczac ze powinienem myslec przede wszystkim o sobie. Cokolwiek nie zdarzy się w przyszlosci w finansach, wyjazdach, zainteresowaniu – powinienem odpowiedziec ze było to efektem specyficznego „myslenia przede wszystkim o sobie”, jakie narzucila w rodzinie wasza matka, pozostawiajac tak rodzine, jak i was bez szans na inną wersję normalności.
Masz dzieci i one potrzebują obojga rodziców. Sam to dobrze rozumiesz, bo masz ojca i chyba Ci to odpowiada, Twoi synkowie tez by chcieli,wierz mi! Najlepiej codziennie i od rana do wieczora – bo tak to normalnie powinno funkcjonować, zabawy, wspólne prace, potem nauka, rozmowy, rozmaite problemy do rozwiązania, smutki i radości Po to zostałam z ojcem, dla Ciebie
Największym błędem jaki popełniłem układając relacje z mamą Stasia, i potem Franka to wciąganie w życie, którego wydawało mi się że wspólnie przedyskutowaliśmy i wspólnie wybieraliśmy, a na końcu okazywało się że to jest moje życie, które nie było tym o czym obie myślały kiedy „myślały o sobie”. Nie chodzi jedynie o to co się wybierało, ale kiedy się wybierało. Kiedy ja wybierałem kupić mieszkanie w Szczecinie, to nie było coś czego chciała mama Stasia, wiele lat później przyznała iż po latach i ona dojrzała do tej decyzji. Kiedy wybrałem przeprowadzkę do Wrocławia z mamą Franka, to nie był najlepszy czas dla niej na takie zmiany, chociaż w długiej perspektywie to bezpieczna decyzja dla nas, która pozwalała zapewnić rodzinie jakieś warunki. Nawet jeśli w czasie ich podejmowania moje partnerki godziły się na pewne decyzje, a nawet wspólnie je realizowaliśmy, to decyzje te były raczej dobrym kompromisem w związku. Na pewno nasze wspólne wybory nie były najlepszymi wyborami jakie można by było podjąć gdyby „myśląc o sobie”.
Każdy związek jest kompromisem dla „nas obojga”, a nie koniecznie najlepszą decyzją „myśląc o sobie”. Dotyczy to absolutnie każdego związku na świecie, bo każdy związek kosztuje czas, pracę i nerwy i jest kompromisem a nie efektem własnego wyobrażenia. Koniec końców każdy zdrowy związek zabiera każdego z nas daleko od naszych własnych prywatnych wyobrażeń o tym, jak mogłoby wyglądać nasze życie na rzecz praktycznego związku, który spełnia jakieś podstawowe oczekiwania wzajemnego szacunku wsparcia partnerów w wypracowanym kompromisie. „Myśleć o sobie” jest zatem zaprzeczeniem związku, w ten sposób że wyklucza istnienie jakiegokolwiek związku, a własne egoistyczne cele stawia na pierwszym miejscu.