Najbardziej chciałbym schabowego
Tato, ja najbardziej chciałbym schabowego.
Po krótkiej rozmowie przy Pauli, okazało się że matka nie ma czasu gotować do tego stopnia że w ogóle nie gotuje dziecku obiadów nigdy i wcale.
Gdyby matka została w domu, musiałaby gotować codziennie. Sprytniej prosząco spojrzeć na dziadków. Przynajmniej tych którzy są zainteresowani. Gdyby nie dziadkowie, Stasiek nie wiedziałby jak wygląda jedzenie inne niż te z mikrofalówki.
Dziadkowie chętnie pomogą, bo w końcu nikt samotnej matce nie odmówi. Przynajmniej Ci dziadkowie, którzy wiedzą co to rodzina, a nie tylko święty spokój, ale nawet najlepsi dziadkowie nie odczynią tego że dziecko nie wie co to obiad ugotowany w domu. Nie wspominając o takim obiedzie, który smakuje zupełnie inaczej przy rodzinnym stole.
Oczywiście plan pięcioletni był taki żeby po pewnym czasie jednak jakąś rodzinę mieć, bo w końcu nikt nie chce umrzeć samemu, a dzieci w końcu się wyprowadzą. Tak, jak w bajce o złotej rybce, nie można mieć dziadków za opiekunki, święty spokój od trudów, choćby głupiego gotowania, a następnie pewnego dnia wspaniałą rodzinę niczym gwiazdkę z nieba.
Można natomiast zostać z niczym, i z dzieckiem które najbardziej chciałoby tylko kotleta schabowego.
