fbpx instagram

Nawet kosztem Franka

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem się z Frankiem Sylwia powiedziała że „teraz czas na życie według jej zasad, nawet kosztem Franka”. Chwila. Kosztem dziecka? Nigdy nie wyobrażałem sobie że można jakąkolwiek rodzinę budować w której dobro dziecka nie jest na pierwszym miejscu. Może po prostu mam inny system wartości, ale jak się okazuje nie tylko o to chodzi…

Kosztem Franka zatem rozmawiałem z moim kolegą na temat rzeczy jakie można by kupić od ich syna, który podobnie jak Franek, mieszka w Gryfinie. Żartowałem że laktator pewnie nie nadaje się z drugiej ręki i że Sylwia wysłała mi go na liście rzeczy które kupiła, wraz z paragonem – do podziału kosztów. Jakie było moje zdziwienie kiedy kolegą zdziwił się bo ten właśnie laktaktor kupowały koleżanki na prezent Sylwii, w tym jego żona i stąd znał jego cenę…

Podobna historia dotyczyła ubrań które zaoferowała Magda po Staśku, jeszcze zanim skompletowaliśmy wyprawkę dla Franka. Ponieważ to Magda rozmawiała z Sylwią bezpośrednio, ja dowiedziałem się o tej rozmowie miesiące później dopiero od Magdy. Magda była zdziwiona, że kupuje te same rzeczy które ona oferowała Sylwii a których Sylwia rzekomo w ogóle nie potrzebowała. Kosztem Franka płacę za paragony za rzeczy, które on już otrzymał od moich rodziców, albo które miał dostać od Magdy?

Podobna historia dotyczy wózka i ubranek które Sylwia dostała od mojej siostry. Miesiące później dowiedziałem się że mam dokładać się do tych samych ubranek, które Franek dostał w ilości nastu kilogramów, a które sami wybieraliśmy z Sylwią ze strychu rodziców jako te które wielkością pasują na pierwsze miesiące po urodzeniu.