Nigdy nie brałam tego pod uwagę
Mówi się że żadna kobieta nie chciała by zabierać dziecku rodziny. No tak, ale to nieprawda, bo przecież gdyby tak było połowa małżeństw by się nie rozchodziła. Druga połowa nie rozchodziła by się z powodów leżących głównie po stronie ojca, ale połowa to zawsze dużo za wiele.
Magda na ten temat ojca Stasia długo myślała i konsultowała z koleżankami które wychowały się bez ojców pytając: „czy naprawdę uważają że brak ojca to coś złego”? Sylwia z kolei dopiero przed sądem mówiła że co prawda Franka chciała i oczekiwała, ale jeśli chodzi o zapewnienie własnemu dziecku kontaktu z ojcem – choćby w celu zapewnienia dziecku prawidłowego rozwoju – to „nigdy nie brała tego pod uwagę”…
Ludziom z pełnych normalnych rodzin wydaje się to oczywiste że żadna kobieta nie chciałaby ojcu zabierać dziecka, ale jest inaczej w przypadku tych kobiet, które albo same były pozbawione rodziny, albo w rodzinie ojciec lub matka byli emocjonalnie niedostępni. Matka która w ogóle brała pod uwagę żeby dziecko ojca miało przecież nie odbiera dziecku ojca wcale.
Parafrazując Agnieszkę, Gdyby Magda albo Sylwia naprawdę kochały swoje dzieci to by miały pełną rodzinę dla swoich dzieci grubo przed 40-tką każda, a jeśli nie i z innym mężczyzną, to każda z ojcem swoich dzieci – tym bardziej że miały ku temu wiele okazji żeby wycofać się z własnych decyzji lub naprawić swoje błędy, bo jak mówiła moja mama: najpiękniejsze co mężczyzna może dać kobiecie to piękny związek dla ich dziecka. Jeśli faktycznie to prawda uniwersalna, dotyczy zatem również kobiet.
Sylwia przed sądem przekonywała, że co prawda jeśli już musi tak być że dziecko potrzebuje ojca, to w porządku, niech się ojciec zatroszczy, ale jeśli chodzi o to co ona zrobi dla dziecka w tym kierunku, to z rozbrajającą szczerością przyznała że nie planuje zrobić nic. Jeśli natomiast dziecko ma brata, to ku zdumieniu sędziego przyznała że w jej świecie jest tylko w gestii ojca żeby bracia się znali, bo ona właściwie nie zajmuje się problemami swojego dziecka, a przecież dla niej brat to nie rodzina…
Istotnie, Sylwia nie miała sama ojca, a zawsze mówiła że brat to nie rodzina. Taka mała patologia ze wzajemnością nawet, bo brat to był ktoś kto Sylwii na gwiazdkę przynosił papier toaletowy na święta… Nie bez powodu papier w dolary.