Wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej
Kuriozalny wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej nie trzyma się prawdy w żadnym punkcie, ponieważ w każdym punkcie wniosku istnieją niezbite dowody rzeczowe w postaci zdjęć korespondencji z Sylwią, które pokazują że faktycznie było dokładnie wręcz przeciwnie, aniżeli jak Sylwia próbuje przekonać w swoim wniosku.
1. Tak naprawdę to matka deklarowała że nie interesują jej podstawowe potrzeby własnego dziecka pomimo ciążącego na niej obowiązku (a nie że ojciec się nie interesuje dzieckiem). Jak to było naprawdę z interesowaniem się potrzebami dziecka, zobacz na blogu dowody korespondencji: Podstawowe potrzeby
2. Tak naprawdę jest tak że istnieje brak zainteresowania ze strony matki kontaktami ojca z dzieckiem (a nie brak zainteresowania ojca dzieckiem). Jak to było naprawdę z interesowaniem kontaktami z dzieckiem, zobacz na blogu dowody korespondencji: Kontakt z Frankiem






Odpowiedź na wniosek







Aktualizacja 2018.11.11
Wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej jest kompletnie bez sensu. Skoro Sylwia zajmuje się dzieckiem samodzielnie, jest oczywiste że będzie podejmowała większość decyzji w zakresie tego jak bardzo codziennie uciapać się w kupie. Jednakże nadal co do miejsca zamieszkania, edukacji, chrztu dziecka, sąd nie pozwoli jej na żadne samodzielne decydowanie.
Komentarze do postępowania
1. Nie wiadomo na jakiej podstawie wnioskodawczyni twierdzi iż moje zachowanie negatywnie wpływało na przebieg ciąży. Faktycznie było dokładnie odwrotnie aniżeli twierdzi wnioskodawczyni. Moje zachowanie bardzo pozytywnie wpływało na przebieg ciąży. Świadczy o tym niezaprzeczalnie to, iż uczestniczyłem we wszystkich co miesięcznych wizytach lekarskich, aby właśnie wspierać wnioskodawczynię w pozytywnym przebiegu ciąży, a także organizowałem wyjazdy wypoczynkowe: marena spa do bukowina termy z wnioskodawczynią tak aby w ciąży mogła odpoczywać w komfortowych warunkach nad morzem i w górach. W tym miejscu chciałbym powołać na świadka lekarza prowadzącego ciążę Pani Sylwii tak aby potwierdził on iż byłem bardzo zainteresowany pozytywnym przebiegiem ciąży, proponując wszelkie badania tak dziecka, jak i matki w celu zagwarantowania pozytywnego przebiegu ciąży. Ponadto za badania te płaciłem, a na dodatek każdorazowo woziłem wnioskodawczynię do gabinetu lekarskiego, a także uczestniczyłem w każdym badaniu. Dodatkowo zapewniłem wnioskodawczyni i naszemu wspólnemu dziecku odpowiednie ubezpieczenie gwarantujące dostęp do prywatnych badań medycznych (Medicover), z którego wnioskodawczyni wielokrotnie korzystała w trakcie ciąży, a także proponowałem jej i dziecku utrzymanie prywatnej opieki medycznej również po rozstaniu. Moja postawa względem wnioskodawczyni, a także zaangażowanie w pozytywny przebieg ciąży była wręcz modelowo poprawna, a także zapewniała opiekę na jaką nie stać większość osób, jak i samą wnioskodawczynię.
2. Nie wiadomo na jakiej podstawie wnioskodawczyni twierdzi iż nie uczestniczyłem w przygotowaniu pokoju dla dziecka. Faktycznie było dokładnie odwrotnie, i to ja jedynie ostatecznie wziąłem na siebie całość ciężaru zapewnienia właściwego mieszkania (odpowiednie wyposażenie, piętro) we właściwej okolicy (bliskość parków, placów zabaw) w celu zapewnienia komfortu psychicznego wnioskodawczyni i naszego dziecka, a także zapewniłem wszystkie sprzęty (wózek, łóżeczko, nosidełko, inne) które z własnych pieniędzy przecież również zakupiłem i dostarczyłem do domu. Ostatecznie po wyprowadzce wnioskodawczyni, podobnie jak miało to miejsce z zapewnieniem prywatnej opieki zdrowotnej – pomimo naszego rozstania – zaproponowałem aby wszystkie zakupione sprzęty zabrała z naszego mieszkania i korzystała z nich po urodzeni. Wnioskodawczyni do czas wyprowadzki wspólnie ze mną decydowała o mieszkaniu, wyposażeniu, jak i przygotowaniu pokoju dla dziecka, co jest oczywiste ponieważ mieszkaliśmy wspólnie w wybranym mieszkaniu w tym czasie. Po wyprowadzce wnioskodawczyni faktycznie przyjechała jeszcze raz do naszego mieszkania i odebrała sprzęty i wyposażenie przeznaczone dla dziecka, które ja kupowałem z takim przeznaczeniem w ramach przygotowania pokoju dla dziecka w naszym wspólnym mieszkaniu we Wrocławiu.
2. Dodać należy że Prokuratura Rejonowa Szczecin Zachód (Dział do spraw Informatyzacji i Analiz), oraz Prokuratura Rejonowa Wrocław Krzyki (Dział Dochodzeniowo Śledczy) prowadzą nadal postępowanie DA 334.18 PR 1 DS 1128.2018 – odpowiednio w sprawie o czyn z art. 191 § 1 kk przeciwko Pani Sylwii lub oraz jej rodzinie. Postępowanie zostało wszczęte na mój wniosek, na podstawie twardych dowodów agresywnego zachowania Sylwii i jej rodziny wobec mnie. Dodatkowo Prokuratura Rejonowa w Gryfinie Dział Dochodzeniowo Śledczy prowadzi postępowanie PR DS 1055/18 w sprawie o czyn z art. 267 § 1 kk przeciwko Pani Sylwii – na podstawie twardych dowodów zorganizowania nielegalnego podsłuchu mającego na celu zarejestrowanie mojego zachowania w prowokacji jaką Sylwia urządziła wraz ze swoją koleżanką nieskutecznie próbując doprowadzić do agresywnego zachowania z narażeniem dziecka. Kolejne postępowanie z art 267 p-ko Sylwii zostało skompletowane pod względem materiału dowodowego i zgłoszone 22 maja 2018 r. do Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki (oczekuje nadania sygnatury). Przeciwko mnie nie toczy się żadne takie postępowanie co jednoznacznie wskazuje, iż jest dokładnie odwrotnie aniżeli we uzasadnieniu wniosku o ograniczenie władzy rodzicielskiej, jakie przedstawiła Pani Sylwia.
3. Dodatkowo wystąpiłem o ustalenie kontaktów z dzieckiem już w marcu 2018 r. tak więc wniosek o ograniczenie władzy jest jedynie złośliwą odpowiedzią, uzasadnioną nieprawdziwie, albowiem ograniczenie władzy zarejestrowano pod sygnaturą 219 NSM a mój wniosek znacznie wcześniej pod wcześniejszą sygnaturą 200 NSM w tutejszym sądzie, co dowodzi że nieprawdą jest że nie interesuje się kontaktami z dzieckiem. Jak dowodzi kolejność sygnatur, to ja pierwszy z nas dwojga wystąpiłem o uregulowanie kontaktów z dzieckiem, ponieważ to ja bardziej interesuje się dzieckiem. Dopiero w odpowiedzi na ten wniosek Sylwia zgłosiła wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej w celu utrudnienia tych kontaktów, ponieważ nie interesuje się dobrem dziecka i nie zależy jej żeby dziecko miało zapewniony kontakt z ojcem. Ponieważ dotychczasowe działania Sylwii faktycznie utrudniają dziecka z ojcem, to wniosek o ograniczenie praw jest niezasadny. Zasadność takiego wniosku będzie można ocenić dopiero po narzuceniu Sylwii obowiązku zapewnienia kontaktów dziecka z ojcem, a ewentualny wniosek o ograniczenie praw dopiero rozpatrywać w kontekście jak te kontakty przebiegają.
Materiały do opracowania w trakcie:
W szczególności przyjrzymy dowodom z wiadomości, jakie słała ograniczając kontakt dziecka z ojcem samodzielnie decydując że będą one dopiero ustalone przez sąd (patrz ustalenia w wiadomościach w poście: Kontakt z Frankiem) a także konsekwentnie unikając, odwołując kolejnych kontaktów wyłącznie z uwagi na swój partykularny interes. To jest właśnie problem związany z ludzką głupotą. Mianowicie kiedy jeszcze w styczniu Sylwia twierdziła że nigdy nie dopuści do kontaktów ojca z dzieckiem w jej mieszkaniu, to po rozmowie z adwokat zrozumiała jak wielką krzywdę wyrządza dziecku i radykalnie zmieniła zdanie. Jeśli rzeczywiście wnioskodawczyni podkreśla, że świadoma jest tego, że dla prawidłowego rozwoju dziecka powinno mieć ono kontakty z ojcem, to należy natychmiast odebrać sprawowanie opieki nad dzieckiem matce. Nie można dopuścić aby matka ograniczała kontakty dziecka z ojcem będąc świadoma (co podkreśla) tego iż prowadzi to do nieprawidłowego rozwoju dziecka.
Dalej Sylwia twierdzi że „(ojciec) od chwili narodzin dziecka nie interesuje się nim. Nie wie jaki jest stan zdrowia dziecka, czy wymaga leczenia…”… Tymczasem dowody z wiadomości pokazują coś dokładnie przeciwnego. Sam wielokrotnie pytałem o stan zdrowia dziecka, a to Sylwia odpowiadała że nie będzie udostępniać ojcu takich informacji, chociaż to na niej spoczywa obowiązek informowania ojca o istotnych sprawach dziecka, takich jak stan zdrowia, a przynajmniej odpowiadania na wiadomości o stanie zdrowia. W żadnym przypadku nie ma prawa pisać iż odmawia ojcu informacji o stanie zdrowia dziecka. (patrz ustalenia w wiadomościach w poście: Kontakt z Frankiem). Tymczasem wiem że Franek jest bardzo nerwowy, i z tego powodu ma kolki i zaparcia. Mama zaplanowała podstawowe obowiązkowe szczepienia na połowę maja, ponieważ nie ma pieniędzy na dziecko, o czym mówiła mojemu ojcu. Wiem że 24 maja miał umówiony termin u neurologa. Obecnie zajmuje się nim również rehabilitant ponieważ dziecko ma asymetrię bioder i trudności z podnoszeniem się. Wiem że mama próbuje nadużyć władzy rodzicielskiej poprzez samodzielne zorganizowanie chrztu dla dziecka 15 lipca o godzinie 13:00 w kościele w Gryfinie.
Dalej Sylwia twierdzi że „ojciec nie brał udział u w przygotowaniu pokoju dla dziecka oraz zakupieniu wymaganej wyprawki. Poza dwukrotnym przekazaniem kwot po 500,- zł uczestnik postępowania nie kupił dziecku żadnej zabawki, ubrania, itp.” co jest kompletną nieprawdą ponieważ wspólnie z Sylwią przygotowywaliśmy całe mieszkanie we Wrocławiu na urodziny Franka doposażając mieszkanie w odpowiednie sprzęty i odpowiednio odnawiając, a także wspólnie dobierając łóżeczko, kołyskę i nosidełko, które to ja kupiłem. Co więcej, co miesiąc przekazuję kwotę na utrzymanie Franka, wysyłam jemu zabawki, a także przekazałem worek (120 litrów) ubranek dla dziecka, jakie wspólnie kompletowaliśmy spośród ubrań w idealnym stanie (lub nierozpakowanych) po moim synu i bratanku.
Dalej Sylwia twierdzi że „Nie bez znaczenia dla niniejszego postępowania pozostaje także fakt,
że uczestnik postępowania na co dzień mieszka i pracuje we Wrocławiu, a co za tym idzie mało prawdopodobna jest możliwość efektywnego wykonywania władzy rodzicielskiej przez ojca”. Sam fakt iż matka porzuciła rodzinę wyprowadzając się tak daleko od miejsca zamieszkania nie wpływa na możliwość sprawowania władzy rodzicielskiej. Sylwia pomija zupełnie również fakt iż na sprawowanie tej władzy wpływa głównie jej postępowanie, w szczególności nadużywanie przez nią władzy rodzicielskiej poprzez: odmawianie przysyłania zdjęć dziecka pomimo próśb, odmawiania kontaktu dziecka z ojcem pomimo próśb, przyjmowania zabawek i ubrań jakie dostaje od ojca, a także informowania o stanie zdrowia dziecka, nie wspominając o próbach samodzielnego zorganizowania żłobka dla dziecka czy chrztu – każda z tych prób ograniczania władzy rodzicielskiej przez matkę jest całkowicie niedopuszczalna.
Sylwia zatem zmieniła zdanie radykalnie co do tego że nigdy nie dopuści do kontaktów ojca z dzieckiem w jej mieszkaniu. Już w kwietniu wnioskowała o ustalenie kontaktów ojca z dzieckiem tak, aby odbywały się w jej mieszkaniu regularnie… Czego notoryczne zmiany zdania i postępowania tak Magdy, jak i Sylwii nigdy nie ogarnie to, że pragmatyka życia wybija każdą głupotę z głowy. Nie można mieszkać osobno i mieć normalnych kontaktów z dzieckiem, a zmądrzeć po czasie nie znaczy odwrócić złych decyzji.
Czego cały umysł głupiej matki nie ogarnia to że nie da się pójść po rozum do głowy do kancelarii adwokackiej i po czasie zmienić zdanie i odwrócić szkód jakie się wyrządziło. Nie da się odwrócić szkód w psychice dziecka, jakie były zapoczątkowane w pierwszych miesiącach i latach, a będą jedynie pogłębiać się przez kolejne dekady. Problem dzisiejszych czasów polega na tym że to adwokaci i sądy stosując przymus wybijają z głowy głupoty, które nie powinny nigdy wystąpić. Smutny element całej historii to fakt że dopiero przymus sądowy i zwykły ciężar codziennego życia są w stanie przymusić matki do racjonalnego zachowania.
Żadna kobieta która kocha nie porzuca rodziny bez walki. Jeśli jesteś w związku w którym nie ma miłości, to możesz mieć dziecko którego naprawdę nie kochasz. Żadna matka która kocha dziecko nie traktuje jego instrumentalnie bawiąc się jego krzywdą na pokaz żeby wzbudzić litość u innych celem wyłudzenia pomocy czy pieniędzy. Jeśli nawet Sylwii metodą na osiągnięcie w życiu czegokolwiek do tej pory było dostać to na litość, to w momencie kiedy została matką powinna jednak dorosnąć do tej roli i przestać użalać się po sądach jak to ojciec nie interesuje się dzieckiem, tylko po to żeby nadziać się na dowody że to ona sama zabroniła kontaktów dziecka z ojcem.
Nawet podczas rejestracji urodzenia w urzędzie stanu cywilnego, nie bacząc na obecność pracowników urzędu, uczestnik postępowania obrażał wnioskodawczynię. Ostatnia wizyta uczestnika postępowania w miejscu zamieszkania wnioskodawczyni i dziecka miła dość emocjonujący przebieg, albowiem uczestnik postępowania, abstrahując od tego, że nie był zainteresowany dzieckiem, swoją postawą wywoływał nerwową sytuację i zakłócał spokój dziecka.” – co jest kompletną nieprawdą. W urzędzie stanu cywilnego to matka przystąpiła do rejestracji syna beze mnie, co wywołało zdziwienie urzędników, którym wyjaśniłem że naprawdę nazywam się Maciej Z., jestem ojcem dziecka, a to że matka twierdzi iż przystępuje do rejestracji dziecka samodzielnie wynika jedynie z faktu iż mnie nie poznaje z uwagi na swoje zaburzenia psychiczne. Przeciwnie do twierdzeń matki, nadal uważam że jestem ojcem dziecka i jestem tym za kogo się podaję.
Jeśli chodzi o wspomniane spotkanie to ja mam z tego jedynego spotkania kompletnie odmienne uczucia. Przeciwnie do twierdzeń matki, ja mam wiele zdjęć, które wykonała Sylwia, która cieszyła się z kontaktu. Na zdjęciach widać, że interesuje się synem, bo przez całe spotkanie nosiłem go na rękach. W tym spotkaniu uczestniczył również mój pięcioletni syn, który nie pamięta żadnej kłótni, a o spotkaniu z bratem opowiedział w szczegółach swojej mamie, która pamięta dokładnie jego relację. Osobną sprawą jest to że do prokuratury zgłoszono zawiadomienie o nielegalnym podsłuchiwaniu naszego spotkania, wskazując w jaki sposób prokuratura może uzyskać nagranie z tego spotkania, a nagranie pokaże że Sylwia kłamie co do nerwowego przebiegu widzenia z dzieckiem.
Aktualizacja 2018-06
Sąd Rejonowy w Gryfinie odsunął wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej przystępując do procedowania o zabezpieczenie kontaktów ojca z dzieckiem wydał postanowienie nakazujące matce zorganizowanie tych kontaktów.
Jedno co Sylwia opanowała znacznie lepiej nawet niż robienie z siebie debila, to robienie z siebie ofiary. Nawet w sadzie próbowała przerwać ogłoszenie wyroku lamentując ze przecież ona tak nie może, ze gdzie ojciec dziecka w jej mieszkaniu, ze ona mieszka z babcia, ze babcia tego nie przeżyje. Sędzia okazał się niewrażliwy, ponieważ zorientował się w tej manipulacji, i ani fałszywe lży, ani rzewne żale nie przekonały sędziego.
Aktualizacja 2018-11
Dzisiaj powiedzmy dzień zwycięstwa. Sad nie przychylił się do wniosku Sylwii i nie ograniczył władzy rodzicielskiej w zakresie spraw religii, majątku, a także zdrowia. Właściwie stało się to co się miało stać w przypadku gdy Franek przebywa pod opieką matki, moja władza rodzicielska w jakimś stopniu jest faktycznie ograniczona. We wszystkich w/w zakresach dotyczących istotnych spraw dziecka zachowuje pełnię władzy rodzicielskiej, co oznacza ze Sylwia musi nadal wszystko ze mną uzgadniać. W szczególności oczywiście sprawy dotyczące chrztu, żłobka czy nawet lekarza, ponieważ specyficznie te ograniczenia o które wnosiła Sylwia, wszystkie sąd odrzucił. Sąd ograniczył władzę w sprawach pozostałych, czyli nieistotnych. Sylwia możne jedynie samodzielnie podejmować nieistotne decyzje dotyczące spraw dziecka 🙂 Może na przykład zabrać siebie z synem na samodzielny spacer wstydu po wiosce.