fbpx instagram

Ojciec pod postacią banknotu

Sylwia jeszcze w dzień dziecka wyjaśniła że choć winiła sąd (sędziów) w Gryfinie za to że zabrał ojca, to sama nie szanowała go za to „jak krzywdził jej matkę”. Choć oczywiście to nie była prawda, również i mi wyjaśniła iż Franek „pewnego dnia zrozumie”, że podobny los spotkał i ją samą, ponieważ zmyślona historia Sylwii to właściwie kopiuj-wklej zmyślona historia jej własnej matki i relacji z ojcem. Historia zmyślona na potrzeby pieniędzy.

Na ile jednoroczne dziecko „rozumie” że „ojciec krzywdzi matkę”, przez co jest „negatywnie nastawione” (według słów Sylwii) pozostawić można jedynie jako retoryczne pytanie. Tak małe dziecko nie może być, o czym właściwie powiedziała sama Sylwia, skutecznie nastawiane przeciwko ojcu. Jeżeli jednak Sylwia faktycznie wypełni swoją obietnicę wychowania dziecka w nastawieniu przeciwko ojcu – jak zapowiedziała tak aby „Franek gdy dorośnie sam powiedział co o Tobie sądzi”, to jak Sylwia wyjaśni Frankowi że Staś ma miłość taty i mamy, a to Franek okazał się „gorszy”? Jak dziecku wytłumaczy, że z jej własnej decyzji nie tylko wszystkie inne dzieci mają kochanych ojców, ale całe rodzeństwo Franka ma oboje rodziców na chrzcie, przedstawieniu w przedszkolu, a nawet wspólnym obiedzie w dzień dziecka, natomiast Franek wyjątkowo nie? Jak wyjaśni że z jej własnej decyzji to jego własny brat ma więcej kontaktu z ojcem i więcej rodziny w tej rodzinie? Jak wyjaśni że całe rodzeństwo Franka ma od ojca o tyle więcej, a Franek ma o tyle mniej, jeśli w ogóle cokolwiek?

Nikt, kto nie miał prawdziwej rodziny nie wie jaka jest rola ojca w zapewnieniu możliwości prawidłowego rozwoju. Jak istotna jest rola obojga rodziców w kształtowaniu pewności siebie, sukcesów życiowych oraz otwartości na świat. Dla Sylwii ojciec był jedynie tym, czym dla normalnych ludzi jest skarbonka. Przedmiotem do wyciągania banknotów. Nigdy nie dostała od niego niczego, a komentując moją uwagę, że nie powinna odgrywać się za swoje życie na dziecku aplikując mu żal do świata o to wszystko co mają inne dzieci, zawsze powtarzała do upadłego: „nie on pierwszy, nie ostatni”… Myślenie inne niż w kategoriach „zemsty” nigdy nie było mocną stroną Sylwii, a żal Sylwii jest ogromny. W szczególności o roli ojca Sylwia mogła wiedzieć tyle, ile większość z nas wie o jednorożcach.

Ja sam, podobnie jak moje siostry, otrzymaliśmy poczucie bezpieczeństwa od naszych rodziców, dzięki czemu sprawdziliśmy się w różnych wyzwaniach, w różnych zawodach i różnych krajach – radząc sobie zawsze doskonale z ogromnymi przeciwnościami zawodowymi, kulturowymi a nawet zdrowotnymi, nadto kreując wokół siebie rzeczywistość kierując i organizując pracę innych ludzi. Wiedząc że od rodziców my akurat dostaliśmy wszystko każde z nas potrafi wymyślać jakieś małe klocki tego świata i zaznaczyć na nim wyraźnie swoje terytorium. Sylwia z kolei, z pisowską mentalnością, o wszystkie niepowodzenia winiła zawsze sądy, które „pozbawiły jej ojca”, choć prawda z pewnością była taka że sama chciała doprowadzić do zerwania więzi rodzicielskiej. Podobny los postanowiła zaaplikować Frankowi, bo historia walki z ojcem to jedyne życie jakie Sylwia znała sama.

Dzisiaj można się domyślać że historia „walki o ojca”, którą Sylwia sprzedawała wszystkim znajomym to pewnie faktycznie historia „walki z ojcem” – walki wypełniającej jedyne życie jakie Sylwia zna. Oprócz sędziego na rozprawie alimentacyjnej nikt Sylwii nigdy nie wyjaśnił, że walka z ojcem to walka o miejsce dla dziecka w kolejce do psychologa. Dziecko wychowywane w poczuciu napięcia pomiędzy rodzicami i zagrożenia ze strony ojca wpajanego dziecku od najmniejszego to nastawianie jednego rodzica przeciwko drugiemu. Jedyny efekt jaki można tym osiągnąć to że dziecko same w dorosłości będzie bało się świata.

Dla Sylwii historia walki z jakimś ojcem to jedyne życie jakie sama zna, tocząc boje o trzy stówki na krzyż przegapiła prawdziwe nie tyle prawdziwe pieniądze, co życie w większym świecie przesiadując większość swojej kariery w ściekach na końcu świata, bojąc się coś w życiu zrobić znaczącego. Zrozumiałem że Sylwia czuła się gorsza od innych kiedy zrezygnowała ze studiów podyplomowych na politechnice. Nasi rodzice po prostu dali nam różne rzeczy i inaczej nastawili do wyzwań. Sylwia zawsze bała się że coś jej się uda. Bała się dużego miasta i prawdziwych wyzwań, a nawet prawdziwej pracy, która ma znaczenie w szerszym kontekście, albo większym świecie.

1 Comment
  1. Nie mam zdania.Wogóle nie wiem o co chodzi.To ile dzieci ten facet naklepał😲 Nienormalny jakiś?A dziunie czyli matki niewiele mądrzejsze.Na miejscu Sądu umieściłabym te wszystkie dzieciaki w jednej rodzinie zastępczej, dopóki dorośli się nie ogarną.

Dodaj komentarz jeśli się zgadzasz lub masz inne zdanie