Pierdolenie o szopenie
Jak włączysz radio w samochodzie i słyszysz że tamci przy korycie się dorwali, stoisz w pracy przy automacie i słyszysz jakie to złe zmiany wprowadzają, to wiedz że nie chodzi o to że ktoś kogo oskarża o to że ktoś źle robi, tylko o to że ma żal wyłącznie o to że sam nie jest tym który przy korycie stoi i za drążki nie pociąga. Działalność polityczna, praca zawodowa czy związki romantyczne – wszystkie ujawniają w nas te same zachowania.
Magda miała swoje pierdolenie o szopenie mówiąc że ona nie chce, nie wyobraża, nie może, kredytu na mieszkanie na 30 lat i nie może, nie chce pracować zabierać pracy do domu żeby mieć na jakąś ratę dla banku, bo chce mieć normalne spokojne życie z rodziną. Wiele lat później Magda codziennie zabiera pracę do domu, pracuję do nocy na firmowym laptopie, którego zawsze zabiera tylko po to żeby na jakieś płytki czy panele do mieszkania w kredycie na 30 lat, którego spłacać nie może się codziennie doczekać.
Podobnie Sylwia na pytanie sędziego opowiadała swoje pierdolenie jak to ciężko musiała pracować koperty na plecach dźwigać, palce do krwi o klawiaturę ścierać, pracując jak hutnik przy komputerze, makijaż odpada od dzwonka urywającego się telefonu – tak kobieta nie chciała spędzić macierzyństwa robiąc prace przy komputerze czy telefonie pod czyjeś dyktando. Dzisiaj Sylwia spędza macierzyństwo nie schodząc z komputera przez 12 godzin na dobę pracując zdalnie pod czyjeś dyktando dla wiecznie niezadowolonych księgowych z trójmiasta, a z telefonu to nawet nie schodzi, trzymając słuchawki w uszach cały czas na głowie.
Magda nie miała nic przeciwko kredytowi nigdy, tylko miała przeciwko że to nie był jej pomysł i nie było stricte jej mieszkanie. Podobnie Sylwia nie miała nic przeciwko temu żeby pomagać w pracach biurowych, a nawet żeby narzekali, tylko problem był taki że to nie był to jej pomysł i nie był stricte jej biznes. Chodzi o to, że w krytyce nie jest istotny przedmiot krytyki (o co chodziło) ale o zazdrość że to nie my jesteśmy podmiotem krytyki (o kogo chodziło). Jeśli ktoś narzeka że nie chce ciężkich siatek nosić, to nie chodzi o to że samemu siatki i że te siatki ciężkie, tylko o to że najpewniej w siatkach nie ma tego co by się nosić chciało i że nie nosi się ich do miejsca które samemu się wybrało.