Plan pięcioletni
Moje rozstanie z mamą Stasia miało być na chwilę, na czas kiedy chce skupić się na dziecku, dokładnie na pięć lat. Niewiele osób będzie to w ogóle pamiętać, bo rozmowa ta miała miejsce gdy ostatni raz kiedy rozmawiałem z mamą Stasia przed rozwodem. To była rozmowa którą właściwie zorganizował mój ojciec. Ja pamiętam ją doskonale. Pamiętam że skończyliśmy tą rozmowę konkludując, że Magda wróci do niej za pięć lat. Wtedy będzie się martwiła.
Na tym spotkaniu byłem przeciwny temu żeby się rozwodzić. Powiedziałem wówczas, że jestem cofnąć wniosek rozwodowy, jeśli wrócimy do rozmów i wspólnego domu. Mówiłem że według mnie powinniśmy spróbować nawet po raz kolejny chociażby ze względu na Staśka. Magda mówiła że rozważa to że jeszcze raz spróbujemy „może za pięć lat”, na co machnąłem ręką – nie wiedząc że dokładnie za pięć lat ona zorganizuje dokończenie tej rozmowy.
Czego Magda jednak się nie spodziewała to, że w ciągu tych pięciu lat ja zorganizuje sobie życie. Kompletnie nie spodziewała się, że zaraz po jej wyprowadzce ja pojadę na wielkie wakacje na wschód, a tydzień później do mojego łózka wprowadzi się Katia. Nie spodziewała się że miesiąc później odbędzie się pierwsza rozprawa rozwodowa, która postawi ją przed faktem dokonany,. Plan pięcioletni to było już ostatnie, co w ogóle Magda próbowała mi narzucić przed rozprawą rozwodową. Ostateczną decyzję o rozstaniu podjęła wówczas mama Stasia.
Pięć lat później, dokładnie pięć lat po tym wielkim spotkaniu, w poprzedni weekend Magda zaprosiła mnie osobiście na kolejną rodzinną naradę. Podczas wielkiej rodzinnej narady mieliśmy omawiać zupełnie inne tematy, ale bardzo szybko okazało się że przedmiotem rozmowy są nasze relacje z Magdą, która przy rodzicach domagała się żeby rozmowę rozpocząć od odpowiedzi jedno pytanie, które nie tylko kompletnie mnie powaliło, ale przypomniało tą rozmowę którą mieliśmy niemal dokładnie pięć lat wcześniej, jak zapowiadała. Pytanie otwarcia podczas tej rozmowy brzmiało:
po co w ogóle składałeś wniosek rozwodowy?
Plan pięcioletni to nie jest zły plan ale musi również uwzględniać moje interesy bo nie może być jednostronny, a nie narzucany. Plan pięcioletni powinien kończyć się powrotem do siebie, kolejnym dzieckiem, planem rekonstrukcji, wniesieniem 75% dochodów w okresie – przeznaczone na inwestycje wspólne w rodzinę oraz terapia dla par zakończona umową. To się jednak nigdy nie zdarzy, a na pewno nie na zasadzie zaufania, bo to co zdarzyło się pięć lat temu to była zdrada i cokolwiek stanie się później nie odbędzie się na zasadzie zaufania, nigdy. To jest pierwsza decyzja, pięć lat później którą podejmuję ja.
Magda urządziła sobie fajne życie. Od ojca dziecka wzięła co mogła, poszła do rodziców. Dziadkowie odchowali dziecko i również zrobili swoje zadanie, zatem również i od nich się wyprowadziła.