fbpx instagram

Podstawowe potrzeby

Sylwia pokazywała że postawi na swoim nawet kosztem podstawowych potrzeb dziecka, nie wspominając o rodzinie, nie potrafiła zainteresować się nawet kwestią żłobka lub chrzcin dziecka. W kwestiach wymagających porozumienia nie raczyła nigdy nawet zaangażować się w rozmowę.

Wiadomość na którą nigdy nie odpowiedziała. Tymczasem okazało się że próbuje nadużyć wobec dziecka władzy rodzicielskiej samodzielnie organizując chociażby chrzest dziecka tłumacząc księdzu w kościele że tylko jej zgoda jest wymagana, ponieważ „ojciec wyjechał za granicę i nie ma z nim kontaktu” w związku z czym ograniczono jemu władzę rodzicielską.

Faktycznie Sylwia umówiła datę chrztu w kościele zaraz po dacie rozprawy w przedmiocie ograniczenia ojcu władzy rodzicielskiej. Jeszcze 1 czerwca omawiała z rodzicami próbując tłumaczyć, iż samodzielnie próbuje zorganizować chrzest 15 lipca na godzinę 13, a w dniach 22, 23, 24 czerwca umówiliśmy się na rozmowę i złożenie dokumentów do żłobka, ale Sylwia nie raczyła znaleźć czasu.

Plan zakładał zatem iż ograniczenie władzy rodzicielskiej nastąpi na pierwszej rozprawie, co umożliwi samodzielne przeprowadzenie chrzcin. Tak jednak się nie stało, a gdy cała intryga wyszła na jaw, wiedza o tym jak było naprawdę dotarła do kościoła, co oczywiście spowodowało zablokowanie chrztu przez proboszcza.

Za kazdym razem kiedy Sylwia miala problem ze swoimi klamstwami, czy tez chciala cos osiagnac w zakresie urzedu stanu cywilnego, przedszkola czy kosciola, jedyne co potrafila to jednostronnie probowac narzucac swoje terminy kompletnie bez konsultacji. Manipulacja polega na tym ze oczywiscie kazda proba konczyla sie niepowodzeniem, z ktorym od razu zwracala sie do mojej rodziny probujac wymoc tak na Gosi czy na mamie to, aby wymusic swoja wersje organizowania dziecku zycia.

Nie inaczej bylo w przypadku chrzcin ktore Sylwia probowala zorganizowac samodzielnie, przy udziale rodzicow ktorzy nawet nie zyczyli sobie mojej obecnosci, a w konsekwencji wykluczyli siebie z obecnosci na uroczystosci jednak waznej dla Franka.

2 Comments
  1. No jasne, bo lepiej jest potem ronić krokodyle łzy i napierdalać „patrzcie jaki on uparty i robi źle”, pomijając że samemu nie raczyło się podjąć nawet dyskusji na temat chrzcin ponad miesiąc wcześniej. Skoro nie zależało jej wówczas na chrzcinach to niech teraz nie udaje że jej zależy, bo to jest zwyczajna gra dzieckiem. Jeżeli chciała zrobić chrzciny na siłę, to niech kurwa sobie teraz robi, a potem płacze i płaci.

Comments are closed.