Przeciwko komu
Wiele osób nie do końca świadomych całości publikacji uważa że atakuje ona złośliwe i niekompetentne matki, których agresja wobec świata i sytuacji w jakich się znalazły koncentruje się na dzieciach.
Tymczasem nie chodzi tutaj o atak na kogokolwiek, ale obnażenie pewnego zjawiska. Żadna kobieta nie chciałaby znaleźć się w sytuacji samotnego wychowywania dziecka, tym bardziej pierwszego. Żadna kobieta nie planowała samotnego losu dla siebie i dziecka, nawet jeśli każda ostatecznie samodzielnie tak zadecydowała – przyznając ostatecznie przed sobą i przede mną lub przed najbliższymi, że popełniła błąd.
Każda kobieta która znalazła się w takiej sytuacji w wyniku własnej decyzji prawo do złości, nawet jeśli decyzja ta była spowodowana niepewnością, wymuszona przez kogoś innego, albo podjęta w wyniku zwykłego błędu. Ostatecznie jednak za każdą taką decyzję każda kobieta będzie zła na mnie, bo to ja nie zgodziłem się na żadne powroty lub wręcz nie zrobiłem wszystko żeby odwrócenie złej decyzji nie było możliwe.
Złość jednak najczęściej obraca się przeciwko dzieciom i w każdym przypadku ostatecznie to dzieci zapłacą pełną cenę za błędy jakie popełniły ich matki oraz ich ojciec. Nie naprawimy żadnych z tych błędów, ale to przeciwko czemu tutaj występuje to bezczynność innych. W szczególności najbliższych znajomych, najbliższej rodziny oraz systemu który powołaliśmy do obrony dzieci przed złością rodziców.
Rodziny, która w szczerych intencjach i w imieniu wsparcia jednej strony konfliktu – najczęściej przyczyniła się tylko do jego pogłębienia, tylko po to żeby wykorzystać konflikt do własnych potrzeb – wprost wykorzystując kobiety do instruowania jak mają żyć i co mają robić w zgodzie z ich własnymi potrzebami.
Znajomych, którzy w szczerych intencjach wsparcia umacniali kobiety w fałszywym przekonaniu że dadzą radę. Dadzą radę w każdej sytuacji i każdym czasie chociażby zastąpić dzieciom pełną rodzinę lub zrekompensować poczucie krzywdy, choć tak naprawdę sami nie wiedzieli jak wielką pracę musi wykonać samotna matka aby zapewnić dziecku podstawowe potrzeby potrzeby.
Systemu który krzywdzi pokolenia, potrafiąc odebrać matce jej własnego ojca i zupełnie bezkrytycznie nie zwracać żadnej uwagi na możliwość wyciągnięcia wniosków z własnych błędów ocenianych jako takie przez dorosłe ofiary systemu. Systemu pozbawionego wyobraźni do tego stopnia aby tworzyć dysfunkcyjne matki, którym w jej własnej ocenie ten sam system który odebrał ich własnych ojców, teraz odbiera ojców ich własnych dzieci.
Instytucji, które zarabiają ciężkie pieniądze na prowadzeniu spraw, w których rozdrapuje się rany matek, magluje ich sytuacje i wypowiedzi na różne sposoby – nawet lata po zakończeniu związku, o którym wszyscy chcieliby już zapomnieć. Wszyscy oprócz instytucji które na każdym postępowaniu trzepią pieniądze wypłacane w wynagrodzeniach za pracę, która nikomu nie pomaga, a dla sytuacji rodziny jest wręcz antagonizująca i ostatecznie z tego chociażby powodu przeciw-skuteczna.
Jeżeli miałbym wskazać najbardziej zgniły, złośliwy element ten układanki, mój palec w postaci chociażby tej publikacji, musiałby wskazać system. System, który jako jedyny krzywdzi dzieci w sposób między-pokoleniowy, w sposób pozbawiony dobrych intencji, chociażby nawet źle aplikowanych lub ostatecznie przeciw-skutecznych. Można wyobrazić sobie, że rodzina ma swój interes, system ma swój interes, instytucje mają swój interes. Bez tych publikacji jedynie opinia publiczna nie miałaby wiedzy jak działa ta całość.
To system jednak ostatecznie został stworzony i wynajęty przez nas wszystkich aby każdą sytuację badać wnikliwie, przewidywać konsekwencje i w każdym przypadku bezstronnie stawać po stronie interesu dzieci. Wszyscy lubimy personifikować nasze błędy, określać każdą osobę w czarno białych odcieniach, ale w każdym związku występują zawsze dwie osoby odpowiedzialne za to jak on się kształtuje.
System powinien widzieć tą sytuację i stawać po stronie dzieci, chociażby w ten sposób że nie antagonizować rodziny przeciwko sobie. Tyle tylko że wówczas można by się szybko zorientować, że po co nam zatem ten system w ogóle?