fbpx instagram

Rodziny się nie wybiera

Właściwie zawsze kiedy mógłbym zastanowić się to moja rodzina jest jedyną rzeczą w moim życiu, która nie jest dokładnie taka jaka sobie wybrałem. Spokojnie mogę powiedzieć że to były wybory kobiet. Kiedy jednak widzę tych dwóch, to myślę czasami, że może i dobrze, bo nie wymyślił bym sobie ich lepiej.

Gdybym chciał żeby mieć rodzinę tylko taką jaką sobie sam wybrałem, to mogłoby okazać się że po pierwsze nikogo zainteresowanego takim modelem zwyczajnie nie znajdę. Jeśli bym się natomiast pomylił co do tego co sam chce, nie byłoby tak wspaniale. Na szczęście, ostatecznie miejsce w którym jestem nie jest w ogóle moim wyborem, zatem w najmniejszym stopniu mogę żałować jakiegokolwiek wyboru, którego zwyczajnie nie dokonałem.

Tak zupełnie poważnie nie potrafiłbym zwyczajnie dokonać wyborów, jakie podjęła Magda czy Sylwia. Po prostu nie zdobyłbym się, nie jestem chyba takim człowiekiem, nie mam takiej moralności. Nie potrafiłbym nigdy w swoim sumieniu usprawiedliwić takiego lub innego wyboru. Ostatecznie żałowałbym życia którego nie wybrałem, a także obwiniał moją sytuację za wszystkie przeciwności losu. Pewnie przez całe życie byłbym ciekawy tego, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie zrezygnował.

Najlepiej podsumował to chyba sędzia sądu rodzinnego w Chojnie, słuchając Sylwii przez piętnaście minut rozłożył sytuację na łopatki w 30 sekund. Pytając „czy tak nie było wcześniej, rok wcześniej, dwa lata wcześniej”. Słysząc odpowiedź że tak było, uciął narzekania Sylwii kwitując: „wie Pani, każdy sobie samodzielnie dobiera partnera”… Okazuje się bowiem że nic co spotkało nas na końcu nie było niczym nowym z czym nie radziliśmy sobie wcześniej, ale sytuacja w której się znaleźliśmy dostarczyła dodatkowych stresów i obaw – tak po stronie matek, jak i ojców.

Każdy z nas poznaje drugą osobę doskonale już w pierwszym roku znajomości. Nikt z nas nie zmienia się ani rok później, ani dwa lata później. Nikt z nas nie przechodzi przemiany i nie staje się zupełnie innym człowiekiem. Jedyne co się zmienia to nasze własne interesy w jednym lub innym rozstrzygnięciu konfliktu albo takim lub innym zakończeniu związku. Sytuacja nowej rodziny, nowego miasta często nas przerasta. Różnie możemy sobie radzić w nowej sytuacji – na początku zwykle gorzej, a później zwykle lepiej.

Nikt z nas nie ma prawdziwej przestrzeni do uczciwego narzekania, ponieważ samodzielnie dobieramy sobie partnerów. Później możemy jedynie powiedzieć że albo popełnialiśmy jeden i ten sam błąd w kółko tkwiąc w danym związku, albo popełniliśmy wielki błąd odchodząc… Tak czy inaczej ten za ten błąd możemy winić jedynie siebie, i nie ma sensu narzekać na drugiego człowieka. Osobiście nie potrafię uwierzyć w scenariusz, w którym mówimy że przez lata popełnialiśmy ten sam błąd, bo wszyscy jesteśmy dorośli i inteligentni na tyle żeby tego nie robić w żadnym aspekcie naszego życia.

Ja mogę jedynie winić siebie że uwierzyłem w opowieści Magdy i Sylwii, które narzekały na swoich ojców – dopowiadając sobie historię o tym że dla siebie chciałyby inaczej. Ojców niedostępnych emocjonalnie lub fizycznie nieobecnych. Wierzyłem, że to jest coś, czego same nie chciałyby dla swoich rodzin. Jednak tak w przypadku Magdy, jak i Sylwii – obie w tym samym szpitalu opowiedziały – może w przypływie jakiejś poporodowej szczerości – że tak naprawdę to nigdy im nie zależało. Obie również dość szybko zmieniły zdanie, ale to jest temat na inny artykuł zupełnie.

0 Comments

Dodaj komentarz jeśli się zgadzasz lub masz inne zdanie