fbpx instagram

Sąd również czyta

W górach zdałem sobie sprawę że Sylwia nasłuchała się od sędziego przez trzy bite godziny, że nie może całe przyszłe życie walczyć z tatą Frania, tak jak walczyła całe obecne życie ze swoim ojcem, ale jak jednogłośnie wszyscy powtarzają – równie dobrze mogłaby słuchać wykładu z fizyki kwantowej. Sąd jednak zwrócił uwagę – tą historię kiedyś ktoś powtórzy dziecku, nawet jeśli nie skojarzy tego bloga.

Czego jednak sędzia nie wiedział to, że kwestia ta była omawiana między mną a Sylwią wielokrtonie, ale to działa zupełnie jak rzucanie grochem o ścianę, czego zresztą najlepszym dowodem jest to że Franek wychowuje się bez ojca. Faktyczna różnica pomiędzy sytuacją Franka, a sytuacją Stasia, o którą dopytywał sąd, wynika z faktu że Sylwia spędziła całe życie walcząc z ojcem w sądach i znała go jedynie pod postacią kolejnego wniosku o podwyższenie alimentów.

Zabawa z sądem w papierki kompletnie przysłoniła jej wychowanie w obecności ojca, którego praktycznie nie znała. Sylwia zwykła mówić: „Nie ja pierwsza i nie ja ostatnia” na temat samotnego wychowania dziecka, dodając iż skoro ona mogła żyć w nienawiści do ojca i „nic jej nie było” to również i Franek może żyć bez ojca, o ile uda jej się doprowadzić do zerwania więzi rodzicielskiej – podobnie jak to miało miejsce w jej własnym życiu.

To chyba najbardziej przyjemne trzy godziny, jakie spędziłem na sali sądowej w ostatnich latach. Gdybym nie był dziennikarzem, a sędzią, chciałbym powiedzieć dokładnie to samo, co sędzia mówił Sylwii. Ja przyglądałem się jak kobieta pozbawiona uczuć do dziecka patrzy ze spuszczonym wzrokiem w podłogę, odliczając czas i pieniądze, planując kolejne sposoby ograniczenia kontaktów poprzez wprowadzenia kuratora do widzeń z dzieckiem.

To co powiedział sędzia, to prawda. Coraz więcej ludzi czyta bloga, a słowa „kłamliwa suka” które usłyszała ode mnie pod swoim adresem to nic w porównaniu do „nieżyczliwych ludzi”, lub takich którzy po prostu wprost oceniają okradanie i mszczenie się na dziecku. Już tylko to, jak Sylwia określana jest przez pozostałe matki pozostawia powyższe słowa w bladym cieniu. Nie sądzę żeby na Sylwii wrażenie wywarło ostrzeżenie sędziego, który pytał się jej wprost o to czy chciałaby żeby prowadzać dziecko za kilka lat do psychologa?

Faktycznie blog ma coraz więcej czytelników, wspierających, a nawet fanów tam gdzie byśmy się nie spodziewali… Ludzie są wściekli, wiele osób pyta kim jest Sylwia, jednak wskazanie jej nie jest tutaj istotne. Ludzie są wściekli na to co czytają, na to jak można traktować tak dziecko. Trudno się dziwić, bo o ile sytuacja w której Magda postawiła Stasia jest trudna, na co chłopiec nie zasłużył kompletnie, o tyle sytuacja Franka w jakiej postawiła go Sylwia już obecnie i również w długiej perspektywie jest znacznie gorsza.

Trzy godziny słuchania wskazują że czyta bloga również sąd. Sąd nie będzie rozstrzygał każdego kłamstwa, pouczał Sylwię za z każdą krzywdę jaką zada dziecku, ale sędzia zapytał czy Sylwia zdaje sobie sprawę że na świecie są ludzie życzliwi i nieżyczliwi, a niezależnie od tego bloga, Ci ostatni z pewnością będą roztrząsać przy dziecku krzywdy jakie jemu zadaje jeszcze przez długi czas.

Sędzia ma rację, bo Internet jednak pamięta zawsze, ale to jaką ostatecznie historię napiszemu dziecku, zależy tylko od nas.