fbpx instagram

Tradycyjne podejście

Ludzie są pełni sprzeczności. Ja sądzę że jestem nazwijmy to postępowy, ale pewne rzeczy pokazują mi jak bardzo jednak jestem jednak totalnie konserwatywny. W życiu nie pozwoliłbym kobiecie w ciąży w 7 miesiącu tak imprezować żeby musiała zostać u koleżanki na noc. Pewnie wychodzi ze mnie patriarchalne podejście, ale za bardzo bym się martwił.

Podobnie nie pozwalałbym 5 letniemu dziecku decydować kiedy i czy idzie do przedszkola, babci, czy wujka, bo to po prostu również za bardzo ekstremalne. Pewnie wychodzi ze mnie nadmierne kontrolowanie dziecka, bo za 10 lat każdy pięciolatek będzie miał dowód i prawa wyborcze, a ja będę się wstydził swoich poglądów sprzed lat.

W ogóle moje podejście do kwestii rodziny jest bardziej niż konserwatywne. Z pewnością z tej perspektywy trudno było wyjaśnić moim partnerkom jakie podejście do mojego życia rodzinnego mają z kolei moi rodzice. Kobietom w ogóle trudno zrozumieć jak to możliwe że moi rodzice nie mają żadnej rezerwy przed rodzinnymi spotkaniami, ani żadnej pretensji do matek moich dzieci.

Zawsze trudno było mi to kobietom wyjaśnić. Tymczasem prawda jest taka że moi rodzice mieli ogromny kłopot z powodu wyboru tradycyjnego modelu rodziny, na jaki sami się zdecydowali kosztem własngo “ja”. Może dlatego dojrzeli w końcu do tego że zawsze powtarzali moim partnerkom, że “związek związkiem, a dzieci dziećmi” -tj. mówiąc iż te zawsze mogą liczyć na ich wsparcie, niezależnie od tego jak potoczy się nasz związek.

Moja mama wprost uważała że mężczyzna nie jest potrzebny kobiecie. Najlepiej wiedzieliśmy to ja, ale po jakimś czasie moją matkę zrozumiała również mama Stasia. Miałem szczęście do mądrych kobiet, które zrozumiały lekcję jaką przekazała mi moja własna matka mówiąc, że dzieci nie mogą być szczęśliwe przy nieszczęśliwych matkach, a żadna matka nie będzie szczęśliwa, jeśli będzie jej się jeszcze pałętał facet.

Ja nie do końca potrafiłem się zgodzić z takim nowoczesnym podejściem do modelu rodziny, do jakiego dojrzeli moi rodzice, a jaki najlepiej chyba potrafiła wyjaśnić moja własna mama. Nie uważam że rodzinę się miewa, a dzieci się ma. Oczywiście mężczyzna jest funkcją, a nie jakąś konkretną osobą w rodzinie, natomiast chyba wolałbym jednak zachować jakieś pozory. W końcu ja sam nigdy nie uważałem, że miałem jakiegoś złego ojca, albo nieszczęśliwą rodzinę, nawet jeśli ta była pozorna.