fbpx instagram

Wózek Pawła

Paradoks polega na tym że wózek Pawła to jedyny którego nie kupiłem i jedyny który pchałem.

Człowiek dorasta jako rodzic do swojej roli rodzica wraz z tym jak rosną jego dzieci. Niewiele osób wierzyło, albo nawet do dzisiaj tkwi w przekonaniu, że moim celem było co innego. Tak naprawdę pchanie wózka z synkiem zawsze było jednym z celów, chociaż oczywiście nigdy nie było celem samym w sobie i na pewno w takim życiu jak moje nigdy nie było i nie mogło być jedynym. Pchanie wózka w przenośni mówiąc trzeba po prostu zaliczyć, jak się do tego dorasta. Dzieci tak naprawdę szybko z tych wózków wyrastają.

Zaskakujące jak bardzo zaskakujące jest jedynie to, że w tym pchaniu wózka buduje się pewna więź, która przeżyje i ten wózek i pamięć o tym wszystkim. Ta więź łączy mnie ze Staśkiem i Pawłem, chociaż wózek Stasia nie był w połowie tak komfortowy, choć w połowie oczywiście kupiony przeze mnie. Jedynie wózek Pawła był jedynym wózkiem, którego nie kupowałem nawet w połowie – w przeciwieństwie do wózka Stasia i Franka, na które dałem pieniądze. To jednak wózek Pawła ładowałem do wszystkich samochodów i wiozłem w tak wiele różnych miejsc, o czym zdałem sobie sprawę dopiero kiedy się tego wózka pozbywaliśmy. Coś co powinienem pamiętać, a jednak po latach będę musiał przypominać sobie zdjęciami, a nawet tym wpisem na blogu.