fbpx instagram

Wszystkich nie uratuję

Jest znacznie lepiej, jeśli dzieci mają ojca, którego mogą podziwiać, nawet jeśli nie mają go przy sobie.

Oczywiście znacznie lepiej byłoby mieć ojca przy sobie na którego można liczyć na co dzień, z którym można się czegoś nauczyć i razem pobawić, a oprócz tego takiego, którego można podziwiać. Ja jednak czuję że mam wybór albo jednego, albo drugiego. Mogę albo skupić się na przejazdach i dojazdach, tylko po to żeby realizować bezwartościowe kontakty polegające głównie na odpoczywaniu po podróżach, albo mogę skupić się na swoim zdrowiu i swojej pracy. Całkiem możliwe że dzięki temu dłużej dla dzieci pożyję i będziemy mogli kiedyś wspominać jeszcze wspólne przygody, jeśli te dzieci przyjadą żeby je omawiać. Możliwe, że nikogo nie będzie interesowało ani spędzać ze mną czasu, ani oglądać tego czym się zajmuję. Możliwe jednak również że w zakresie pracy coś po sobie pozostawię, jeśli ta praca okaże się dla kogoś interesująca.

Lepiej oglądać ojca na rowerze, ze znajomymi, albo pod palemką, aniżeli spoconego ojca w pociągu, ciągle w jakimś pośpiechu. Dzieci teraz nie mogą się co prawda wypowiedzieć, ale się wypowiedzą, bo przecież każdy chce wiedzieć „skąd” pochodzi. Szansa na to że jakiekolwiek dzieci nie będą interesowały się swoimi rodzicami jest minimalna, bo w przyrodzie to prawie w ogóle nigdy się nie zdarza. Jeżeli chcą uczestniczyć w takim życiu, które traktuje mnie dobrze, to dobrze. Ja nie chciałbym na pewno uczestniczyć w życiu, którego sobie nie wybrałem, nie chciałem i nie mógłbym się z niego cieszyć, a na co musiały by patrzeć dzieci. Mam nadzieję na coś zupełnie innego i patrzę bardziej na obecną sytuację, jak w miarę spokojny rejs łodzią. Komu odpowiada niech wsiada, bo łódka płynie tylko w jedną stronę i po nikogo nie zawraca. Łódka nie będzie również robić żadnych zwrotów po nikogo, bo wtedy może się wywrócić i wszyscy wpadną do wody. Kto nie zdąży lub nie chce wsiadać, dla dobra pozostałych zostanie zatem na brzegu i obserwuje.