fbpx instagram

Kobieta która nie pogodziła

Nikt nie chciałby godzić się z faktem że go nie ma. Wszyscy przeżywają stratę, ale utrata rodziny bez możliwości zmiany tego stanu jest nie do zapomnienia, ponieważ taka strata odradza się codziennie. Kobieta która została sama z dzieckiem nigdy się z tym nie pogodzi.

Skoro jednak przyjmuje się że wszyscy jesteśmy dorośli, to ja nie mogę brać odpowiedzialności za cudze decyzje, nawet te skrajnie trudne. To jednak z jej strony nie koniec, a skoro sama mówi o sobie jej życie to piekło (patrz: Przez Ciebie moje życie to piekło), to przez całe życie będzie próbować innych w nim usmażyć.

Legenda leśna jaką Sylwia głosi, mówi że biedaczysko została wyrzucona z domu, tyle tylko że spakowała się sama, zabierając dziecko bez uzgodnienia – z własnej decyzji i będąc zupełnie sama w domu. To byłby dość nietypowy przykład wystawienia komuś walizek za drzwi pod przymusem, jeśli oprócz własnych rąk nie było nikogo wokoło. Tylko czekać kolejnych gróźb, a nawet absurdalnych zarzutów.

Sylwia będzie walczyć, myśląc że walczy o swoje, ale najważniejsze że będzie walczyć przez lata ponieważ przez lata będzie ją to gnębić. Do końca ta walka będzie wypełniać jej życie a ja mogę się temu tylko przyglądać. Nawet jeśli sama nie potrafiła przyznać, ja jeszcze rok później otrzymywałem „groźby” i „ostrzeżenia” od Agnieszki, która gdzieś tam zrozumiała w jak tragicznej sytuacji Sylwia się znalazła.

Może nawet gdzieś rok później Agnieszka wielokrotnie mnie zagadywała, a właściwie próbowała zagadać pisząc wiadomości. W ten sposób myślała że pomoże wypisując do mnie ni z tego ni z owego: „gdybyś kochał zrobiłbyś wszystko żeby być ze swoim dzieckiem”. Możliwe że Agnieszka ma rację, i pewnie tak jest że Sylwia coś zrozumiała, ale na to żeby „zrobić wszystko” czas był znacznie wcześniej, bo rok później ja już byłem w innej sytuacji.

Kiedy Agnieszka do mnie pisała w tych słowach, już robiłem dokładnie „wszystko żeby być ze swoim dzieckiem”. Paulina była w tym dokładnie momencie już przecież w którymś miesiącu ciąży, którą zaplanowaliśmy robiąc wszystko żeby nasze dziecko miało miłość prawdziwej rodziny przez całe życie – mamę która kocha syna tak jak siebie, i tatę którego brakowało każdemu chłopcu na codzień.

Jeśli ktokolwiek sądził jednak że można „z miłości” pogodzić się z faktem że ktoś zabrał dziecko z twojego domu i wywiózł tak daleko żebyś nie miał szans jego poznać, a następnie w drodze jakiegoś porozumienia jednak się z tym przeprosić i wrócić do siebie, to nie tyle się pomylił o tyle, co z patykiem na rozumy pozamieniał. Trzeba mieć dokładnie zero empatii dla uczuć drugiego człowieka żeby tego nie potrafić sobie wyobrazić i liczyć na jakieś zmiany sytuacji, którą tak Sylwia, jak i Magda wybrała.

Magda, podobnie jak Sylwia, w pierwszych latach obwiniała „inną kobietę”, która faktycznie pojawiła się w moim życiu po tym jak rozpoczęła się nasza sprawa o rozwód, ale ostatecznie potrafiła powiedzieć kiedyś że wiedząc jak to się zakończy, „żałuje że nie próbowa(ła)liśmy odmienić” sytuacji. Magda potrafiła się jednak pogodzić dodając w tej samej rozmowie, że „wie że teraz jest za późno”. Sylwia ani nie potrafiła tego w pierwszym, ani w drugim, ani w żadnym innym roku ponieważ to nie jest ten typ człowieka obwiniając Paulinę, która „zajęła jej miejsce”, choć przecież pojawiła się w mieszkaniu z którego Sylwia wcześniej sama odeszła.

Sylwia nie miała tej klasy najwidoczniej – potrafiła jedynie obwiniać inne kobiety, stawiać siebie w roli ofiary.

0 Comments

Dodaj komentarz jeśli się zgadzasz lub masz inne zdanie